W momencie, gdy masz podjąć jakąś decyzję, Twój mózg analizuje Twoją wewnętrzną mapę rzeczywistości (czyli to jak postrzegasz świat, siebie, innych) i na podstawie tego weryfikuje, w jakim kierunku podążyć. Czyli, jeżeli np. się okaże, że nie postrzegasz siebie jako osoby, która mogłaby daną czynność wykonywać / określone wyniki zdobywać – to właśnie tę opcję wybierze. Bo jedną z fundamentalnych zasad dotyczących naszego funkcjonowania jest zachowywanie spójności – a więc to jak postrzegamy rzeczywistość w swojej głowie, musi mieć odzwierciedlenie w świecie zewnętrznym. To sprowadza nas do następującego wniosku: jeśli w swojej głowie uważamy, że na coś nie zasługujemy, to nasz podświadomość będzie nam bardzo utrudniała zdobycie tego.

Przyjrzyjmy się bliżej zagadnieniu zwanemu obraz siebie – gdyż to ono jest za to wszystko odpowiedzialne. Obraz siebie w największym uproszczeniu jest naszym wyobrażeniem na temat nas samych. I nie chodzi o to co na swój temat mówimy innym, bo za to odpowiedzialna jest nasza część świadoma, natomiast obraz siebie jest tym w jaki sposób samych siebie postrzegamy na poziomie podświadomym – czyli chodzi tutaj bardziej o kanał odczuć (co czujemy na swój temat), co idzie bardzo łatwo zweryfikować w sytuacjach, gdy np. chcemy się w jakiś sposób zachować, ale gdy przychodzi co do czego to tego nie robimy, gdyż nie jest to spójne z naszym wewnętrznym Ja.

Zachowanie spójności

To w jaki sposób siebie postrzegamy stanowi nasz standard, nasz próg możliwości i wówczas na podstawie tego definiujemy następnie ile nam się od życia należy. Im większy jest ten obraz, tym więcej zaczynamy od siebie wymagać, a w konsekwencji więcej zdobywać. Tak samo działa to w drugą stronę – gdy obraz siebie jest zaniżony, to zaczynamy obniżać loty – w ten sposób działania dopasowują się do obrazu, to on jest punktem odniesienia dla naszych zachowań.

Z kolei, gdy zaczynamy mieć lepsze wyniki niż to jakich się spodziewaliśmy (czyli niż te, na jakie uważamy, że zasługujemy), to pojawia się dysonans poznawczy – czyli rozbieżność pomiędzy tym jak postrzegamy świat w swojej głowie a tym jakim widzimy go na zewnątrz. I to nieprzyjemne uczucie musi zostać w jakiś sposób rozwiązane. Wtedy jest często dialog wewnętrzny pt. “nie zasługuję”, “jest za dobrze, na pewno zaraz się coś zepsuje”. I sam doskonale pamiętam takie sytuacje ze swojego życia, gdy było tak dobrze, że ze chwilę pojawiał się lęk spowodowany tym, iż pewnie zaraz to stracę. I zgadnij co było dalej… Przepowiedni stawała się zadość. Bo dysonans można rozwiązać na dwa sposoby: w tym przypadku albo podnosimy swoją samoocenę, by pasowała do nowej rzeczywistości, albo sabotujemy swoje działania, by z powrotem spaść tam gdzie nasze miejsce, na podstawie tego jak je określiliśmy w swojej głowie.

Problem polega na tym, że w szkole nie nauczono nas jak zmieniać nasza umysłową reprezentację siebie, więc z braku możliwości pozostaje nam jeden scenariusz: czyli dopasowywać się zawsze do tego jak już siebie postrzegamy.

Wypadkowa myśli

Nasz obraz siebie jest skonstruowany z naszych myśli na temat nas samych. Natomiast idąc za efektem świeżości – te, które są nowsze mają większy wpływ na to jak siebie postrzegamy, podobnie jest z myślami, które są bardziej nacechowane emocjonalnie.

W związku z tym mam dla Ciebie ćwiczenie, które pozwoli Ci poprawić to w jaki sposób siebie postrzegasz na poziomie podświadomym. Od teraz – minimum przez tydzień chciałbym żebyś świadomie koncentrował się na tym wszystkim co Ci wychodzi i podłączał do tego pozytywne odczucia (np. duma). To oznacza, że jeżeli przykładowo zaplanowałeś sobie danego dnia do zrobienia 5 rzeczy i zrobiłeś tylko jedną, to kierujesz swoją uwagę na tę jedną, którą udało Ci się wykonać. Wówczas zamiast przybierać perspektywę: wykonałem 1/5, przyjmujesz perspektywę: startowałem od 0, na koniec dnia miałem 1.

W ten sposób masz niejako zniekształcać rzeczywistość, po to by postrzegać siebie jak najlepiej. I nie ma w tym nic złego, bo my i tak nieustannie to robimy. Z punktu widzenia biologicznego jesteśmy uwarunkowani tak, by na pierwszym miejscu skupiać się na tym wszystkim co negatywne – więc dużo częściej myślimy o tym co nam nie wyszło, jakby tego było mało to podłączając jeszcze do tego silne emocje.

Następnie dochodzi również programowanie społeczne, które szczególnie w naszej kulturze jest skierowane ku obniżeniu poczucia własnej wartości. Więc jako, że nie jesteśmy w stanie odbierać obiektywnej rzeczywistości i dlatego musimy ją zniekształcać, a docelowo nasz mózg jest zaprogramowany tak by robić to na naszą niekorzyść, to dlaczego by nie odwrócić tego procesu? Zważywszy na to, że im lepiej siebie postrzegamy, tym więcej od siebie oczekujemy, tym więcej się staramy, tym więcej otrzymujemy – a przez to jeszcze bardziej rośniemy w swoich oczach i cały ten samonapędzający się proces zaczyna się od nowa.

Jednocześnie postaraj się poświęcać niewielką chwilę na analizę tego co danego dnia nie wyszło. I niech ten czas będzie jak najkrótszy. Trener Michaela Jordana powiedział mu kiedyś, że 10-20 min. to jest maksymalny czas jaki może poświęcać na wyciąganie wniosków z nieudanych zagrań, później ma już w ogóle nie wracać do nich myślami. Ten gość miał świadomość tego jak nasze myśli kształtują to jak samych siebie postrzegamy – i że na podstawie tego co zawodnik sądzi na swój temat, to go następnie bardziej/mniej predysponuje by ostatecznie trafić do tego nieszczęsnego kosza.

Natomiast nie podchodzisz do tego z żadną formą wstydu pt. “jestem beznadziejny” – bo nie jesteś beznadziejny, ale jesteś najlepszy jaki możesz być w danym momencie. Pamiętaj, że nie możesz robić czegoś lepiej niż jesteś w stanie – a to powoduje, że zaczynasz przyjmować zupełnie inny punkt odniesienia. Bo przestajesz się porównywać do tych, którzy są lepsi, a zaczynasz do swoich posiadanych możliwości. Zatem jest schemat: “jestem jaki jestem” i “czego właśnie nowego się nauczyłem, co mi pozwoli poprawić moje umiejętności?”. Wtedy nie ma już przekonania “jestem do niczego”, zamiast tego rozpatrujesz to w kategoriach: jest dobrze ale może być lepiej.

Czy różnica w postrzeganiu jest? Jest, i to ogromna – w ten sposób zaczynasz generować zupełnie inne myśli na swój temat (a jak wiemy myśli tworzą obraz siebie).

Zero obwiniania siebie!

Kwestia atakowania samego siebie jest według mnie jedną z najważniejszych kwestii dotyczących tego jak samych siebie postrzegamy. Według psychologów ponad 70% naszych myśli jest negatywnych. Jest to szacunkowa wartość – bo zależy od kultury a także sposobu myślenia danej jednostki – jednak udowadnia ona, że w większości sytuacji działamy raczej na swoją niekorzyść niż korzyść. Co swoją drogą łatwo jest zweryfikować, bo to jak zwracamy się do innych, jest często tym samym jak zwracamy się do siebie – to jest ten sam dialog wewnętrzny, tylko po prostu czasami go uzewnętrzniamy a czasami nie (o tym jak zarządzać swoim dialogiem wewnętrznym piszę więcej w moim ebooku poświęconemu obrazowi siebie).

W związku z tym chciałbym byś zaczął świadomie zwracać uwagę na sytuacje, gdy samego siebie krytykujesz/atakujesz/obwiniasz – bo to wszystko jest zapisywane w Twojej podświadomości. Ty tutaj musisz być swoim największym fanem, bo rzeczywistość jest na tyle bolesna i często podcinająca skrzydła, że bez tego będzie Ci tutaj bardzo ciężko.

Każdego dnia masz uważać, że jesteś fenomenalny, bo robisz to co robisz najlepiej jak potrafisz, dajesz z siebie wszystko i masz dobre intencje. Jeżeli czasami coś Ci nie wyjdzie albo masz mniej produktywny dzień ze względu na zmęczenie to nie miej do siebie o to pretensji – bo to jest wręcz normalne, każdy z nas ma gorsze chwile.

Przeprogramowywanie podświadomości

A zgadnij co się zacznie dziać, w momencie gdy będzie uważał, że jesteś fenomenalny… Twoja podświadomość zacznie wyszukiwać dowody na to, że tak faktycznie jest. To zjawisko nazywane jest efektem potwierdzenia i stanowi jeden z błędów poznawczych, który ma miejsce w momencie, gdy oceniamy rzeczywistość. Polega ono na tym, że mamy skłonność do tego by na pierwszym miejscu potwierdzać posiadane już przekonania. Czyli generalnie patrzymy na świat w taki sposób, by udowadniać, że to co już sądzimy jest prawdziwe. A więc zarówno filtrujemy rzeczywistość, jak i zapamiętujemy informacje w bardzo wybiórczy sposób. Jest to spowodowane optymalizacją pracy mózgu, który w ten sposób ogranicza przetwarzanie danych. Im bardziej selektywny sposób oceniania rzeczywistości, tym mniej informacji do analizy, tym samym więcej energii zachowanej.

Zatem w momencie, gdy zaczniesz zakładać pozytywne przekonania na swój temat – to twoja podświadomość zacznie wyszukiwać w świecie zewnętrznym dowodów na ich potwierdzenie.

Wychodząc z założenia „jestem x” (gdzie pod x wstawiasz sobie cechę, która Cię interesuje) – gdy będziesz następnie poruszał się po rzeczywistości, to Twój mózg będzie wyszukiwał elementów potwierdzających to założenie, jednocześnie eliminował kwestie, które temu przeczą. A gdy zaczniesz dostrzegać te dowody (które zawsze były, tylko ich nie widziałeś, bo skupiałeś się na tym, że taki nie jesteś) to jeszcze bardziej będziesz utwierdzał się w tym przekonaniu, a w konsekwencji za jakiś czas nie będziesz musiał wcale o tym pamiętać, bo to przekonanie będzie znajdowało się już na poziomie podświadomym i Twój mózg następnie bez Twojego udziału będzie filtrował rzeczywistość pod tym wyznaczonym przez Ciebie kątem.

Te kilka kwestii: koncentrowanie się na tym co wychodzi, nie obwinianie samego siebie oraz wyszukiwanie dowodów na potwierdzanie swoich założeń w dużej mierze poprawią to w jaki sposób siebie postrzegasz na tym niewidzialnym dla świadomości poziomie. Bo jest to niejako wyjście naprzeciw problemom, które wynikają zarówno z naszej ewolucji, jak i mentalności kulturowej. Gdyby natomiast interesowała Cię bardziej wnikliwa praca nad Twoim obrazem siebie w formie indywidualnej współpracy, to zapraszam do kontaktu.

Udostępnij ten artykuł