W tym wpisie porozmawiamy sobie o najskuteczniejszej dźwigni do osiągania celów. Dlaczego najskuteczniejszej? Bo opiera się na najbardziej pierwotnym i najbardziej fundamentalnym mechanizmie naszego mózgu – czyli na ucieczce od dyskomfortu.

Wyobraź sobie budynek, jakiś biurowiec. Ludzie spokojnie przemieszczają się, wykonują swoją pracę – funkcjonują świadomie, rozważnie, z intencją. Nagle jednak wybrzmiewa alarm przeciwpożarowy i wtedy wszyscy w jednej chwili zostawiają to wszystko czym się akurat zajmowali i wybiegają z budynku.

Takim alarmem dla naszego mózgu jest dyskomfort. Na co dzień możesz sobie planować różne rzeczy, ustalać swoje cele ale gdy tylko poczujesz negatywne emocje to nagle to wszystko porzucasz i liczy się dla Ciebie jedynie by pozbyć się tego nieprzyjemnego odczucia.

Zatem jeśli nauczysz się świadomie tworzyć dyskomfort i odpowiednio go ukierunkowywać to będziesz w stanie popychać siebie samego w kierunku, który Ciebie (tę Twoją świadomą część) interesuje i robić to co wiesz, że robić powinieneś.

Dobra wiadomość odnośnie tego jest taka, że my wszyscy doświadczamy tutaj negatywnych momentów, więc zamiast je tuszować to możemy wykorzystać w konstruktywny sposób, robiąc z nich użytek. Można oczywiście też próbować o nich zapomnieć a więc tłumić je w sobie, natomiast to w konsekwencji skutkuje później tym, że emocje te kumulują się w ciele i przejawiają się w postaci różnych chorób psychosomatycznych – nie najlepsze rozwiązanie.

A więc idea jest taka, by wziąć te wszystkie najbardziej bolesne doświadczenia życiowe i przekierować tę energię z wewnątrz na zewnątrz – czyli na cel, który chcesz zrealizować. W ten sposób zaczniesz uwalniać się od tej całej negatywnej energii, przy okazji realizując zadania, które sobie wyznaczyłeś a to z kolei spowoduje przypływ pozytywnej energii. 

Mike Tyson i jego walka z demonami 

“Karmię się własnym bólem i cierpieniem, ponieważ motywują mnie do ciężkiej pracy” – Mike Tyson

Studiując przypadki największych sportowców na tym świecie znalazłem jeden praktycznie zawsze powtarzający się element: trauma. Każdy z tych wybitnych zawodników doświadczył (głównie w dzieciństwie) silnie negatywnego doświadczenia, które ukształtowało jego podejście do życia. Jestem wręcz pewien, że gdyby nie te sytuacje to świat nigdy bo o nich nie usłyszał, bo żeby wejść na sam szczyt, trzeba zmierzyć się z tak niewyobrażalnym dyskomfortem, że jest to możliwe tylko wtedy gdy ma się zmniejszoną wrażliwość na dyskomfort. A jak zmniejszyć wrażliwość na jakiś bodziec? Poprzez eksponowanie się na niego. Im więcej czasu doświadczasz danego bodźca, tym bardziej się z nim oswajasz i tym mniejszą uwagę zaczyna zwracać na niego Twój mózg.

Żeby jednak to się udało, musisz znaleźć coś co stanowi jeszcze większy dyskomfort niż samo podjęcia działania, musisz przywołać sobie cały swój emocjonalny bagaż, po to by za chwilę poczuć przeszywającą potrzebę ucieczki od tego dyskomfortu, ustalając jednocześnie, że jedyną drogą ucieczki jest zrealizowanie swoich celów. Na tym polega karmienie się bólem i cierpieniem, o którym wspomina Mike.

A więc zastanów się zastanów się czego najbardziej się boisz? Co powoduje u Ciebie największy wstyd? Co Cię najbardziej boli (przede wszystkim psychicznie)? I jeśli byłbyś w stanie podzielić się tymi kwestiami z innymi to znaczy, że musisz szukać dalej, bo nie dokopałeś się jeszcze do źródła. Te najbardziej wrażliwe kwestie są dla nas tak bardzo dotkliwe, że być może nawet nigdy nie ujrzą światła dziennego – więc jeśli znajdziesz już takie aspekty swojej psychiki to trzymaj się ich mocno.

Dalej Mike mówi tak:

“Cus [jego trener] zawsze mnie uczył, jak podnosić się z samego dna. Poszedłeś siedzieć, przegrałeś walkę, straciłeś żonę… Czy to wystarczające powody, żeby wypisywać się z życia, rezygnować z niego? Trzeba wziąć się w garść, raz jeszcze wyruszyć na misję podboju świata! Na tym to wszystko polega. Nie można się nad sobą użalać. Lepiej wyjść z założenia: “Zrobili mi krzywdę, ale drugi raz na to nie pozwolę. Żeby zyskać pewność, że to się nie powtórzy, muszę ich zabić!”. Trzeba ułożyć sobie jakąś afirmację, bo w przeciwnym razie człowiek się pogrąża i umiera”.

Mike zwraca uwagę na bardzo istotny element: ciemna strona jest potężną energią, którą gdy wykorzystasz na swoją korzyść to przyniesie Ci nieprawdopodobne rezultaty, ale… jest też bardzo niebezpieczna bo niekontrolowana może Cię zniszczyć. Kluczem jest odpowiednie jej ukierunkowanie – zamiast kierować ją do środka (co robimy domyślnie) musisz przekierować ją na zewnątrz – na jakiś konkretny cel, który zamierzasz osiągnąć.

Tutaj na pierwszy plan wyłania się różnica pomiędzy frustracją a determinacją. Opierają się one na tej samej energii, którą jest złość, z tym, że frustracja zakłada bierne poddawanie się złości i pogrążanie w poczuciu nieszczęścia a determinacja aktywne ukierunkowywanie złości na działanie.

I dlatego, żeby ukierunkowywać tę mroczną energię Mike radzi byś stworzył sobie jakąś afirmację, która będzie we właściwy sposób wskazywała Ci co masz począć z tym całym cierpieniem, którego właśnie doświadczasz. Np. “Zrobiłeś mi krzywdę, ale jeszcze kurwa zobaczymy” – i to nie oznacza, że masz teraz robić wszystko by zaszkodzić tej osobie, nie mówimy tutaj o wyrządzaniu krzywdy innym, co zresztą byłoby nawet głupotą poświęcać swój cenny czas na takie zabawy. Ale oznacza to, że bierzesz tę sytuację jako motywację, ukierunkowujesz na wyznaczony cel, który ma przysłużyć Tobie, a przy okazji sprawić, że po czasie ta osoba będzie żałowała swojego zachowania.

I tak naprawdę to jest prawdziwa motywacja – to co Ciebie dotyka w środku i to co jest jednocześnie tak bardzo społecznie nieakceptowane – czyli traktowanie rzeczy osobiście, że coś mogło Cię zaboleć i chcesz, by osoba która to uczyniła za to zapłaciła. Dlatego właśnie szukając sposobów na motywację ludzie mogą jedynie wyczytać poradniki w stylu “7 sposobów na… (bo akurat 7 się najlepiej sprzedaje z punktu widzenia psychologii marketingu) i nic wartościowego tam nie znajdują. Najbardziej wartościowe rzeczy są często po drugiej stronie społecznej moralności.

Dlatego Twoim zadaniem powinno być traktowanie rzeczy osobiście – po to by mieć odpowiedni napęd i móc realizować swoje cele a jednocześnie niezdradzanie swoich prawdziwych potrzeb, wiedząc, że większość ludzi i tak tego nie zrozumie, bo ich moralność im na to nie pozwoli, więc zostałbyś tylko niewłaściwie osądzony. A nie potrzebujemy tego.

DLACZEGO BYCIE TYLKO POZYTYWNYM JEST NEGATYWNE

My jako ludzie wcale nie chcemy być pozytywni, w sumie nawet tak skonstruowany jest nasz mózg, że ważniejsze jest dla niego poszukiwanie tego co stanowi zagrożenie niż poszukiwanie tego co daje nam szczęście. W innym przypadku ewolucyjnie nasz gatunek by nie przetrwał. I pomimo, że wydaje nam się, iż chcemy czuć się szczęśliwi to tak naprawdę naszym podstawowym mechanizmem jest przeżywanie emocji, które akurat w danym momencie nam towarzyszą (zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych). Bo w momencie gdy umiera Ci ktoś bliski, to czy masz ochotę na bycie szczęśliwym czy na przeżycie smutku? Gdybyś miał ochotę na bycie wówczas szczęśliwym to możesz to zrobić w każdej chwili – jesteśmy przecież w stanie generować emocje na żądanie. Ale jednak tego nie robimy, bo szczęście jako stan permanentny nie jest wcale naszym celem. Z resztą szczęście w stanie permanentnym nie byłoby nawet szczęściem, bo szybko byśmy się do niego przyzwyczaili i zaczęli traktować po prostu jako zwykły stan docelowy.

Ponadto każda wielka zmiana, której doświadczamy zaczyna się od bólu – bo to on popycha nas do robienia rzeczy, które wiemy, że powinniśmy robić, ale wcześniej ich nie robiliśmy (głównie ze względu na strach). Także brak zmiany = niewystarczający ból. I pomimo, że teraz może Ci się to nie podobać, że cierpisz, to po czasie zauważysz jak wiele dzięki tego typu sytuacjom zyskałeś. Ja sam ostatnio sobie uświadomiłem, że najwięcej pozytywnego dały mi najbardziej negatywne sytuacje. Dziwny paradoks, ale jednak coś w tym jest, pod warunkiem oczywiście, że jesteśmy w stanie wyciągać wnioski z cierpienia. 

“Ból jest najlepszym nauczycielem. Tylko nikt nie chce być jego uczniem” – Bruce Lee


Na potwierdzenie tego wszystkiego o czym sobie tutaj ja piszę a Ty czytasz – będzie wypowiedź Alexa Honnolda, który jest dla mnie zdecydowanie jedną z ciekawszych postaci, na które zwróciłem uwagę podczas swojego życia, gdyż chłopak wyprawia takie rzeczy, które nie mieszczą się w głowie nam zwykłym śmiertelnikom. Otóż Alex jest wspinaczem, który wspina się stylem free solo – czyli bez żadnych zabezpieczeń. Jakby tego było mało to robi to na praktycznie płaskich ścianach górskich, gdzie czasami uda mu się zahaczyć gdzieś tam swój kciuk o jakieś wgłębienie i w ten oto sposób się przemieszcza utrzymując cały swój ciężar ciała.

Alex i jego zwariowane zabawy 🙂

Jeśli chciałbyś bliżej poznać tę fascynującą postać to polecam Ci nagrodzony Oscarem film “Free Solo”, który opowiada o największym wyzwaniu Alexa, czyli próbie zdobycia szczytu El Capitan, który ze względu na swój stopień trudności jest jednym z najtrudniejszych wyzwań wspinaczkowych, dlatego też nikt wcześniej nie wpadł na tak porąbany pomysł by zrobić to w dodatku bez żadnego zabezpieczenia…
Natomiast wracamy do tego co Alex ma nam do powiedzenia w kwestii pozytywnych i negatywnych odczuć:

“Dla mnie najważniejsze są wyniki. Każdy może być szczęśliwy wiodąc wygodne życie, ale nic z tego nie wynika. Nikt nigdy nic nie osiągnął będąc szczęśliwym i wiodąc wygodne życie”.

Ja trochę to sprostuję, żeby było wszystko poprawnie z punktu widzenia psychologicznego. Wygodne życie nie daje szczęścia, daje co najwyżej przyjemność. Przyjemność to jest poczuć się dobrze na chwilę, szczęście to jest raczej stan spełnienia i osiąga się je zupełnie innymi ścieżkami (ale z pewnością Alex miał właśnie to na myśli).

W każdym razie z tej przyjemności faktycznie nic nie wynika, pomimo, że tak bardzo jej pragniemy. Mało tego przyjemność nam dużo zabiera, bo daje nam złudzenie, że wszystko jest okej (podczas gdy zwykle nie jest) a przez to nie mamy motywacji by coś w swoim życiu zmieniać. I nie chodzi o to by całkowicie rezygnować z przyjemności, ale by jej przynajmniej trochę sobie odebrać i dać w jej miejsce coś bardziej wartościowego – o czym myślę, że napiszę nawet osobny wpis, jeśli tylko uznam, że będzie on wystarczająco ciekawy.

Ponadto patrzymy sobie na sportowców, którzy mają takie wyniki jakie my byśmy chcieli mieć i tworzymy przekonanie, że będąc tylko na ich miejscu bylibyśmy w końcu szczęśliwi, podczas gdy oni osiągają to co osiągają dlatego, że właśnie szczęśliwi nie są! Inaczej nie przeszliby przez taki prób bólu, który jest wymagany przy wchodzeniu na sam szczyt. Więc jeśli czujesz niedosyt, niezadowolenie to dobrze, martwiłbym się raczej o Ciebie, gdybyś wychodził z założenia, że wszystko jest u Ciebie okej, bo wtedy prawdopodobnie nie osiągnąłbyś swoich wielkich sportowych aspiracji.

Negatywna energia jest potrzebna, więc się jej nie obawiaj. A jeśli już o strachu mowa… to przejdźmy sobie sprawnie do 3 rozdziału.

JAK ODBLOKOWAĆ DOSTĘP DO CIEMNEJ STRONY

Ciemna strona stanowi pewien element zakazanym, nieakceptowany społecznie dlatego też nie jest łatwo się do niego podłączyć. I dlatego też już sobie ustaliliśmy, że nie musisz, a nawet nie powinieneś chwalić się ludziom wszem wobec jakie są Twoje prawdziwe powody działania, po to by nie być przez nich strofowanym. 

Tak więc innych ludzi mamy już z głowy, zobaczyłeś też inną perspektywę patrzenia na negatywną energię – że w sumie może to być coś całkiem pozytywnego. Natomiast musimy jeszcze pozbyć się sabotujących nawyków emocjonalnych. A żeby zrozumieć jak bardzo sami siebie w tym aspekcie blokujemy, musimy przyjrzeć się bliżej procesowi tworzenia się ego (czyli naszej osobowości, tego jak zbudowany jest nasz światopogląd). Zaczynając od samego początku: 

  • najpierw było określone zdarzenie
  • ono następnie wywołało u Ciebie określone odczucie w ciele
  • które kolejno w określony sposób zinterpretowałeś, czyli nazwałeś jaka to emocja; określiłeś, czy jest ona “dobra” czy “zła” – jeśli okazało się, że masz do czynienia ze “złą” emocją to jej należy unikać, więc zacząłeś nadpisywać ją za pomocą innych emocji np. jestem zły na to, że się boję
  • oraz stworzyłeś model świata, czyli zestaw strategii określający w jaki sposób będziesz dążył do tych pożądanych emocji i uciekał od tych niepożądanych.

I nas w tym wpisie najbardziej interesuje właśnie ta nadpisana emocja. Z jednej strony mamy emocje pierwotne (np. boję się podjąć jakiegoś działania), z drugiej strony na nich nadpisują się emocje wtórne (czyli np. boję się/wstydzę się tego, że się boję).

Emocje się nadpisują bo nie akceptujemy tego co czujemy. A dlaczego nie akceptujemy? Bo kultura nam mówi, że odczuwanie negatywnych emocji, takich jak (strach, złość, frustracja…) jest niewłaściwe, więc teraz oprócz tego, że odczuwamy te negatywne emocje to jeszcze dodatkowo obwiniamy o to samych siebie i tworzymy strategie działania, które mają nas przestrzec przed odczuwaniem tych emocji w przyszłości.

O tym z resztą wspomina także trener Mike’a Tysona, który na moje oko był jednym z prekursorów psychologii sportowej. Cus D’Amato mówi tak:

“Praca nad problemami emocjonalnymi pięściarza nie polega na tym, żeby nie czuł on strachu, ale ZAŻENOWANIA faktem, że odczuwa strach”.

Dlaczego nie chodzi o to, żeby odrzucać strach? Bo strach jest naturalną i potrzebną nam do przetrwania emocją, która chroni nas przed robieniem głupich rzeczy, które doprowadziłyby nas do kalectwa czy nawet śmierci. Ponadto wskazuje nam co jest dla nas ważne a co nie – jeśli boisz się coś stracić to oznacza to tylko tyle, że jest to dla Ciebie cenne i przez to będziesz starał się by móc to przy sobie utrzymać.

A także strach jest potężną energią a ten wpis jest poświęcony temu jak znajdować w sobie potężną energię, której tak bardzo przecież wszyscy tutaj poszukujemy. I cała idea sprowadza się do kontroli tej potężnej energii

Cus pomagając swoim pięściarzom zrozumieć koncept strachu często przyrównywał go do ognia. Niekontrolowany ogień jest w stanie zniszczyć Ciebie i wszystkich wokoło. Ale kontrolowany ogień możesz wykorzystać do obrony przed dzikimi zwierzętami, zapewnienia sobie ciepła albo przygotowania posiłku – i właśnie ogień antropolodzy wskazują jako jeden z dwóch (obok zmysłu obserwacji) elementów, które sprawiły, że po pierwsze jako gatunek przetrwaliśmy a po drugie podporządkowaliśmy sobie wszystko co znajduje się na tej planecie.

W ten sam sposób działa strach – niekontrolowany sprawi, że popadniesz w silne stany lękowe, ale gdy zaczniesz go przekierowywać na swoje cele to będziesz mógł wznosić się tutaj tak wysoko jak tylko tego zapragniesz.

Żeby to było jednak możliwe musisz ZAAKCEPTOWAĆ to, że odczuwasz lęk, złość, frustrację, po prostu pozwól sobie to poczuć a zobaczysz, że te emocje przestaną Ci wówczas ciążyć i uświadomisz sobie, że tak naprawdę problemem nie było samo to odczucie, ale to, że to odczucie blokowałeś (czyli podświadomie nadpisałeś na nim inne emocje). Wiem, że jest to paradoksalne, ale de facto cała nasza psychika opiera się na paradoksach – nic nie jest takie jakie wydaje się być na pierwszy rzut oka.


Na potwierdzenie tego całego tematu przywołam jeszcze słowa Joe Rogana, który w jednym ze swoich epizodów mówi coś takiego:

“Trudne czasy tworzą twardych ludzi, twardzi ludzie tworzą łatwe czasy. Łatwe czasy tworzą słabych ludzi, słabi ludzie tworzą trudne czasy. Obecnie żyjemy w erze słabych ludzi w trudnych czasach. Ludzie uważają, że powinieneś być słaby, potulny. Nie. Powinieneś być potworem a następnie nauczyć się tego potwora kontrolować. Ponieważ lepiej być wojownikiem w ogrodzie niż ogrodnikiem na wojnie. To nie oznacza, że nie możesz być życzliwym będąc silnym. Ale na pewno nie możesz być silnym, będąc słabym”.

A teraz obejrzyj sobie to jeszcze w oryginalnym wydaniu bo brzmi to po prostu pięknie:

Dzięki za uwagę!

Udostępnij ten artykuł